wtorek, 16 grudnia 2008

spontaniczność

anik

To cecha pożądana w tym zabieganym świecie, zaganianej Warszawie, daleko od przestrzeni, gór, morza. Ale czasem spontaniczność puka do warszawskich drzwi niespodzianie, zjawia się w postaci dwóch mężczyzn, pozwala radośnie spędzić niedzielną noc (choc niektórym z tej spontaniczności miesza się niedziela z sobotą).
Bo nie ma to jak zacząć niedzielę od rozlozenia namiotu przed kosciolem (skrecanie rurek w bialych mexx rekawiczkach po same pachy to sredni pomysl), spedzic w tym namiocie potem ok 2 godz udajac, ze sie wie, o czym sa spedawane w nich ksiazki (jednoczesnie dokonujac cenzury, chocby poprzez usuniecie kisazki: Biblia leczy alergie), wysluchiwac propozycji wspólsprzedawcy coby postarac sie o potomostwo :) A potem - telefon: "spotnanicznie was odwiedzimy.. ale sza! tajemnica!". Bo z okazji ostatniego narodowego swieta (znaczy się 11.11, a nie swieta skrzata 6.12) odbyl sie pokaz filmu o aLasce ;) a dokladnie o niezwyklej wyprawie na McKinley. W roli glownej Klonu. Coz, rola iscie oskarowa, historia na miare Zlotych Lwow, Srebrnych Kaczek, Bursztynowych Komnat i Z Piernika Chatki. Animal Planet, National Geographic i inne wildlife programmes niech sie schowają. I oto w niedzielę ostatnią ten nasz laureat Oskara staje w drzwiach piecioliniowej windy (oczywiscie w towarzystwie niezastąpionego swego impressario, agenta specjalnego i mecenasa Mr Kovy Boss). I choc nie udalo się utrzymac tego w zupelnej tajemnicy, to opadniecie szczęki też bylo (ufff.. obylo się bez protetyka). A potem juz tylko mozna bylo znalezc na ulicy przygodne trojstrunowe gitary i urzadzic Piecioliniowa Noc z Dowcipem (Ani Mazi Mru Mru). Rano zas wszyscy spontanicznie rozeszli sie (tudziez rozjechali) do swoich zajec. Ot, taka spontaniczna niedziela.
Serdecznie polecam :)

2 komentarze:

Ulica Czarodziejów pisze...

:DDD

Ulica Czarodziejów pisze...

Idzie zajączek lasem i widzi jak krowa włazi na drzewo.
Pyta się: - "Ty krowa po co włazisz na drzewo?"
A krowa : - "Śliwek chce trochę pojeść!"
Pomyślał zajączek głupia krowa i poszedł dalej.
Po chwili myśli sobie " zaraz, zaraz przecież to była sosna"
Wraca do krowy i mówi: - "Ty krowa ale to jest sosna "
A krowa mu na to : - " Spoko spoko śliwki mam w torbie!!"