środa, 29 października 2008

Nic co ludzkie nie jest mi obce..

maz

Homo sum humani nihil a me alienum puto - rzekł dnia pewnego Terencjusz nie mając bladego pojęcia, że gdy w Nilu upłynie wiele wody a na niebie zajaśnieją nowe gwiazdy i nastanie rok 2008 po narodzeniu Chrystusa (o którym rzeczony komediopisarz słyszał, bądź nie) to na blogu pewna niewiasta zacytuje jego słowa. I nie miał bladego pojęcia, jakie okoliczności mogą ją do tego nakłonić.


Ten tytuł, ten wstęp jest, nie ukrywam, pewnym usprawiedliwianiem, pewnym poszukiwaniem wyrozumiałości u drogich Czytelników. Wszak treści następujące dalej mogą wydać się niektórym skandalizujące...

Ubiegły weekend przeminął pod znakiem rodziny. Niektórzy mawiają, że "rodziny się nie wybiera", inni że "z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu". Ale prawda bliska mi, brzmi w piosence Starszych Panów "rodzina nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej nima, samotnyś jak pies".

Wbrew tym słowom moja rodzina cieszy. No bo mili Państwo, jak tu się nie ucieszyć, gdy babcia przy deserze, po pysznym obiedzie, zadaje pytanie czy nie mam płaszcza, po czym dobitnie mnie uświadamia, że ubieram się jak 14-latka, a jestem przecież dorosłą panienką! I że w Warszawie to sie mogę ubierać jak chcę, ale jak przyjeżdżam do nich, to mam nosić płaszcz, bo taka jest pora roku!

Jak się nie cieszyć, gdy córka babci, a moja własna matka chrzestna wraz z jej małżonkiem, wujem, od progu domagają się raportu ze stanu posiadania narzeczonego. I widząc mnie pojedynczą wciąż, mówią, że mam humory bo mi brakuje pocałunków, pieszczot i seksu. I że następnym razem mam ich odwiedzić z kolegą.

Żeby czara goryczy się nie wylała, kończę już z ironią. I teraz o szczerej radości:)
No bo jak się nie cieszyć, kiedy jadę do drugiej babci, której w obecności innej ciotki i wujka, wylewam w rękaw żale z racji powyższych atrakcji, a oni na to radzą, żebym uświadomiła ciocię, że są inne sposoby zaspokajania potrzeb, po czym sypią dowcipami o urządzeniu imitującym męskie genitalium. Babcia opowiada anegdotę o tym jak córka zostawia na stole owoż urządzenie, wychodzi z pokoju, wraca, na stole stoją już dwa kieliszki, a ojciec nalewa wódkę. Córka pyta - tato co robisz? A on - piję z zięciem.
Następnie moja ciotka konkluduje, żebym może takiego kawalera przywiozła, żeby tamta, spragniona wesela w rodzinie, ciotka wreszcie dała mi spokój.


Mili Państwo, troszke nakłamałam w tym tytule, bo jednak wiele słów, jakie tu wpisałam określa pojęcia absolutnie mi nie znane. A to, że nie oblewam się teraz rumieńcem zawstydzenia zawdzięczam po prostu tej gałęzi mojej rodziny, której nic co ludzkie obce nie jest a która dzięki temu z rozbrajającą szczerością pomogła mi wydostać się z chandry. Rodzina to jest siła!


3 komentarze:

pepe pisze...

no ja jednak rotfl, zes to wszystko tu napisala :D

Magdalena pisze...

bloga pisze się o życiu. A to życie mój drogi, życie:D
enjoy!

Aneta Majewska SHOW pisze...

Umarłam ze śmiechu! oczywiście ten żart dołączy do grona tych, co ich nigdy nie zapomnę, a jednocześnie w niewielu miejscach i niewielu ludziom mogę go opowiedzieć. Ale warto, oj warto! Babcia rządzi :)