wtorek, 21 października 2008

Sita śpiewa bluesa

maz
Przez ostatni tydzień na Warszawskim Festiwalu Filmowym oprócz tego, że ciężko pracowałam i cieszyłam oczy widokiem ciekawych mężczyzn, obejrzałam też kilka świetnych filmów, które zapamiętam do końca życia. Oto fragment jednego z nich:


3 komentarze:

pepe pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
pepe pisze...

ale czad! kosmos! wyglada jak sen hinduskiego tarantino :D i te latajace cosie, synchroniczne zestrzelone przez tych kolesi, no ja pinkole, ale spektakl! :D nie wspominajac o tej hindi-hayek, salmie zreszta. a ten mlody bog na koncu?? echh! to dopiero Cukiereczek!

Magdalena pisze...

cos bym o tym Cukiereczku rzekła, ale nie odbiore Ci przyjemności obejrzenia całego filmu i zaskoczenia sceną finałową :)